Przetarg na dostawę ośmiu nowoczesnych pociągów dla woj. śląskiego był zastanawiający. Potentaci w ogóle do niego nie przystąpili. Tylko dwie firmy ubiegały się o warte 187 mln zł zamówienie. Jedna odpadła już w przedbiegach.
W lutym tego roku członek zarządu województwa śląskiego Piotr Spyra o planowanym zakupie wypowiadał się z dumą: - Zatwierdziliśmy już specyfikację przetargową. Jest uniwersalna, więc o to zamówienie będą się mogli starać wszyscy najwięksi gracze na rynku: Stadler, Bombardier, Pesa czy Siemens. Jestem przekonany, że zainteresowanie będzie spore. Nieczęsto zdarza się tak duże zamówienie od jednego klienta.
Jak się okazało po pięciu miesiącach, o zamówienie ubiegają się tylko dwie firmy: bydgoska Pesa i Newag z Nowego Sącza. Newag odpadł, bo nie spełniał wymogów formalnych. Zwyciężyła Pesa proponując osiem maszyn typu Elf, czyli unowocześnione wersje pociągu ED 74, który w 2005 roku zadebiutował na trasie Warszawa - Łódź. Koszt: 187 mln zł.
Tym, że w przetargu nie wziął udziału żaden liczący się europejski producent pociągów, byli zaskoczeni eksperci. Zdziwienie wywołało też to, że o zamówienie nie ubiegał się Stadler, który wcześniej dostarczył województwu flirty. Podstawą specyfikacji przetargowej była bowiem wcześniejsza umowa na dostawę właśnie flirtów. - Dzięki konkurencji być może udałoby się osiągnąć niższą cenę za pociąg? - zastanawia się Krzysztof Kuś z Obywatelskiego Komitetu Obrony Kolei Województwa Śląskiego.
Dyrektor ds. handlowych Stadler Polska Stanisław Skalski przyznał, że jego firma była zainteresowana dostawą pociągów. Nie wzięła jednak udziału w przetargu, bo kilka ważnych zapisów specyfikacji odbiegało od ogólnie przyjętych norm. Nie było np. mowy o wypłacie zaliczki.
Jak zapewnia natomiast sekretarz województwa śląskiego i wiceprzewodniczący komisji przetargowej Łukasz Czopik, specyfikacja była profesjonalna, a wymagania stawiane przez władze województwa śląskiego nie wzięły się z sufitu. Skąd więc brak obecności w przetargu największych firm? - Tego nie wiem. – mówi Czopik i dodaje, że - Oferta Pesy była najtańsza i konkurencja wiedziała, że nie jest w stanie jej przebić.
Sekretarz odpiera też zarzut, jakoby województwo zdecydowało się na zakup pociągów widmo, które istnieją tylko na papierze, bo nie zostały jeszcze zbudowane. - Tego typu pociągi przygotowywane i projektowane są często na zamówienie i nawet kupując flirty, otrzymaliśmy pojazd dostosowany do indywidualnych potrzeb - mówi.
Autor: (źródło: Tomasz Głogowski Gazeta Wyborcza, 06.09.2009)