Zakłady Naprawcze Taboru Kolejowego znalazły się na celowniku Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, która sprawdza, czy upadkowi podlaskiej spółki nie towarzyszy korupcyjny układ.
– Dostałem propozycję nie do odrzucenia. Jak chcemy mieć wagony, to musimy jakąś tam działeczkę, i to niemałą, dać – powiedział Ryszard Ekiert, były prezes Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego w Łapach. Podczas spotkania z pracownikami mówił, iż osoba, która zapewniała skuteczne załatwienie sprawy, domagała się 3 mln zł. Propozycja dotyczyła zleceń od PKP Cargo, które mogą być jedynym ratunkiem dla pogrążonych w długach ZNTK.
Propozycję korupcji Ekiert otrzymał w maju ubiegłego roku. Po miesiącu, podczas Międzynarodowych Targów Poznańskich, ponowiono ją ówczesnemu dyrektorowi spółki, a dziś jej prezesowi Jackowi Łupińskiemu. – Znana w branży kolejowej osoba dała mi do zrozumienia, że za łapówkę dostaniemy zlecenia PKP Cargo. Ale konkretna kwota nie padła – informuje Łupiński.
Oferta miała paść od byłego pracownika PKP Cargo, przewoźnika, który sam ma problemy finansowe i od wielu miesięcy nie organizuje przetargów na naprawę wagonów.
Od sierpnia ubiegłego roku sprawę bada ABW w Białymstoku pod nadzorem Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Wskazane przez Łupińskiego i Ekierta osoby, które miały się domagać łapówki zostały już przez śledczych przesłuchane. Niedawno śledztwo przedłużono do października. – Na podstawie zgromadzonych dowodów prokurator nie zdecydował się na razie na postawienie komukolwiek zarzutów – mówi Radosław Skiba z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Jak oznajmia PKP Cargo, oskarżenia kierownictwa ZNTK naruszają dobre imię narodowego przewoźnika. Spółka nie wyklucza więc wytoczenia procesu prezesom łapskiej spółki. – Ewentualne działania prawne podejmiemy po wyjaśnieniu sprawy przez prokuraturę – mówi rzecznik PKP Cargo Ryszard Jacek Wnukowski.
Rzeczpospolita informuje, że składający propozycję byli wcześniej związani z PKP Cargo. Łupiński twierdzi, że jego rozmówca dysponował szczegółowymi informacjami na temat nieupublicznianych nigdzie ofert ZNTK na remont wagonów składanych przewoźnikowi. – Jedna z tych osób była pracownikiem PKP Cargo – potwierdza prokurator Skiba.
– Nie posiadamy takich informacji, więc nie będziemy się do nich odnosić. – powiedział Wnukowski
Spółka ZNTK nie znalazła zleceń od prywatnych firm i miesiąc temu złożono do sądu wniosek o upadłość.
Dla 16-tysięcznego podlaskiego miasteczka będzie to ekonomiczna klęska. Prace straciło już ponad 200 osób, a kolejnych 500 pracowników może zostać zwolnionych w najbliższych tygodniach. – To będzie dramat, a pomoc mieszkańcom, którzy stracą pracę, będzie największym wyzwaniem w mojej samorządowej karierze – mówi Roman Czepe, burmistrz Łap.
Dziś Łupiński podaje się refleksji, czy dobrze zrobił, odrzucając nielegalną ofertę. – Może trzeba było dać łapówkę. Mielibyśmy zlecenia, ludzie utrzymaliby pracę, wszyscy byliby zadowoleni.
Autor: (źródło: Tomasz Nieśpiał, Rzeczpospolita, 07.07.2009)