Pasażerowie liczyli, że po zmianie rozkładu będą mieć lepszy dojazd z podwarszawskich miejscowości do centrum. Dodatkowo nowe ekspresy InterCity miały być o wiele szybsze. Tymczasem jest gorzej.
Rozkład jest nowy, ale problemy stare. - Mam takie hobby. Codziennie je uprawiam. Żona mówi: stary spoważniej. A nie, ciągle się bawisz i bawisz. A ja te drzwi blokuję i blokuję. - mówi z przekąsem jeden z pasażerów ściśnięty przy wejściu do pociągu. Inni są poważniejsi. To jest cyrk. Jedziemy ściśnięci jak śledzie - denerwują się.
Z połączeniami dalekobieżnymi też miało być lepiej. Pociąg
Z Warszawy do Krakowa i Katowic także uruchomiono rekordowo szybkie połączenie. Przejazd miał trwać 2,5 godziny, ale znów się nie udało. - Normalnie, spóźnienie wynosi 10, 15 minut. Rekordu nie ma. Można się spóźnić jeszcze więcej. - mówi jeden z pasażerów.
Kolej jest jednak nadal pewna siebie. - No oczywiście opóźnienie dość spore, ale bywają takie przypadki, i po drodze są takie przypadki z pasażerami, którzy długo wsiadają. - tłumaczy Krzysztof Łańcucki, rzecznik Polskich Linii Kolejowych
Pasażerowie Kolei Mazowieckich także są zdezorientowani. - Myślałem, że jeśli nie ma takiej informacji, to ten pociąg dzisiaj jest. Przyjeżdżam na stację okazuje się, że nie. Przez co spóźniam się do pracy. Koleje Mazowieckie sobie kpią po prostu. - denerwuje się Jakub Niewiadomski, który zawiadomił dziennikarzy.
- Rozkład był robiony w pośpiechu i pewne rzeczy nie zostały zrobione. – wyjaśnia Marcjusz Włodarczyk, rzecznik KM.
Autor: (źródło: Łukasz Wieczorek, mjc, par, TVN Warszawa, 14.12.2009)