Nowy odcinek torów tramwajowych, pierwszy od ćwierć wieku (wtedy powstała trasa na Północ), ma mieć
Jednak wystartowanie z pracami zależy ostatecznie od środków z unii Europejskiej. Urząd marszałkowski ma w czerwcu rozpisać konkurs, którego wyniki mają być jesienią.
- Nasze szanse są duże: mam pisemną deklarację związku miast górnośląskich, że nie przystąpią one do konkursu. Jako aglomeracja mają odrębną ścieżkę finansowania. - mówił na sesji rady miasta prezydent Tadeusz Wrona.
Planami tramwajowymi jednak nie wszyscy są zadowoleni. Antagonistyczne wobec projektu są dwie grupy mieszkańców z rejonu ul. Jesiennej i Limanowskiego. Obawiają się oni hałasu, wstrząsów i spadku wartości nieruchomości.
- Czy wywłaszczone grunty zostaną zwrócone, jeśli miasto nie dostanie unijnych funduszy na budowę linii tramwajowej? - pytali na sesji przeciwnicy przedsięwzięcia.
Prezydent natomiast próbował przekonywać: - Częstochowa nie kończy rozwoju w układzie kadencyjnym. Ta inwestycja prędzej czy później powstanie, bo jest potrzebna. Wystarczy spojrzeć na miasta zachodnie, które rozwijają metro i tramwaje. Gdybyśmy mieli odstąpić od budowy, byłoby to podporządkowaniem się partykularnym interesom mniejszości. Bo wg sondaży, przeciw jest tylko 7 proc mieszkańców. Tramwaj to duża szansa dla dzielnicy, a nie utrapienie. Technologia budowy torów jest dziś zupełnie inna niż 25 lat temu. Podobnie - taboru.
Oponenci pomysłu na nową linię zaznaczają, że autobusy jeżdżące ul. Jesienną są puste, więc tramwaj jest tam zbędny. Propagatorzy idei argumentują, że tramwajem można szybciej dojechać do centrum, ponieważ korków przy ul. Jesiennej rzeczywiście nie ma, ale prędzej czy później autobus utknie w tłoku aut w al. Wojska Polskiego albo w Alejach. W przypadku tramwaju do takiej sytuacji nie dojdzie.
Autor: (źródło: Gazeta Wyborcza Częstochowa 30.03.2009)