Pomysł, aby uratować pracowników polega na dopłacie do ich pensji. Połowę wynagrodzenia płaci zakład pracy, a drugą połowę urząd pracy. - Rozważamy taka możliwość – informuje Janina Mironowicz, dyrektor Wojewódzkiego Urzędu pracy w Białymstoku. – Zwolnienia w ZNTK są poważnym problemem społecznym i chcielibyśmy temu zaradzić. Na razie trwają ustalenia, jaką formę przybierze nasza pomoc.
Możliwością, która jest poważnie rozpatrywana jest ta wspomniana, czyli, pomysł by urząd pracy dopłacał połowę pensji pracowników. Takie rozwiązanie mogłoby uratować przed bezrobociem chociaż część spośród 400 osób, którym w kwietniu mają zostać pozbawione pracy. Powyższa idea zrodziła się już wcześniej w wielkopolskim urzędzie pracy. Zlokalizowany tam zakład EKK Wagon z Ostrowa Wielkopolskiego, ma problemy podobne do tych co łapskie ZNTK. Obydwie firmy cierpiące z powodu braku zamówień od głównego klienta - PKP Cargo, muszą zwolnić znaczną część swoich pracowników. - Wprowadzenie tego pomysłu u nas zaproponował Robert Tyszkiewicz, poseł PO. Sprawdzamy, jakie są prawne możliwości – oznajmia Urszula Arter, asystentka posła. – W tym tygodniu powinniśmy znać więcej szczegółów.
Władze ZNTK najwyraźniej nie mają nic przeciwko takim pomysłom. – Będziemy wdzięczni za każdą pomoc, która pozwoli uratować miejsca pracy – mówi Jacek Łupiński, dyrektor handlowy zakładu.
Natomiast pracownicy wspólnie ze związkowcami chcą dziś wręczyć wojewodzie podlaskiemu petycję z prośbą o pomoc.
Autor: (źródło: Gazeta Współczesna 16.03.2009)