Kolejowe dworce w Łodzi nie są zbyt przyjazne dla osób nie pełnosprawnych lub matek z dziećmi w wózkach, które pokonywać muszą niezliczone ilości schodów. - Do peronów na Kaliskim wiodą schody, ale wystarczyłaby pochylnia, żeby można było zjechać i wjechać wózkiem dziecięcym. Na Fabrycznym jest niby łatwiej, bo tylko trzy albo cztery schodki dzielą od peronów, ale też niełatwo je pokonać. - mówi Karolina Misiak, matka 2-latka.
Ale schody są zmorą głównie dla osób niepełnosprawnym na wózkach. Można co prawda na wielu dworcach znaleźć windy, ale jeśli ktoś o tym nie wie i tak musi przedrzeć się przez schody, by dostać się do hali dworcowej po informację czy winda jest i kto nią zawiaduje. A tak jest właśnie na Dworcu Kaliskim. Natomiast na stacji Widzew przejście między peronami odbywa się po kładce nad torami, absolutnie niedostępnej dla kogoś kto ma problemy z poruszaniem. - Walizki na kółkach są wygodne i coraz popularniejsze, ale co mi po nich, skoro po schodach i tak trzeba je dźwigać. Czy to taki problem zrobić pochylnię? – zastanawia się pani Mariola.
Rzecznik PKP, Michał Wrzosek zapewnia, że skargi pasażerów są spółce znane i zrozumiałe. - Usuwanie barier architektonicznych na dworcach to nasz priorytet Robimy to przy okazji remontów kolejnych dworców. W Łodzi planujemy przebudowę Dworca Fabrycznego i Widzewa. Niestety, nie mamy pieniędzy, by zrobić pochylnie od razu na wszystkich dworcach. - informuje Wrzosek.
Poważny problem ignorowania niepełnosprawnych dotyczy dworców PKP także w innych miastach. W Warszawie Wschodniej trzeba przejść wyjątkowo stromymi schodami, aby dostać się z peronu na peron. A w Trójmieście tylko Gdańsk nie wymaga chodzenia po schodach. W przeciwieństwie do Sopotu i Gdyni.
Autor: (źródło: Monika Pawlak, Polska Dziennik Łódzki, 05.05.2009)