Spółka Tramwaje Warszawskie Wpadła na pomysł, aby na kabinach motorniczych przykleić naklejki z numerem telefonu, pod który pasażerowie mogą dzwonić i skarżyć się na kierujących tramwajami. - To mobbing, głupota i promocja donosicielstwa. – uważają motorniczowie.
W ostatnim czasie pod adres spółki trafiało mnóstwo skarg od pasażerów na motorniczych, którzy łamią przepisy. Teraz naklejki informują podróżnych, że motorniczy nie może rozmawiać przez telefon, palić papierosów i przewozić osób w kabinie. Podany jest także numer telefonu, pod którym można się poskarżyć.
- No niestety, nie raz zdarzają się czarne owce, które nie przestrzegają zasad. Jest więc to próba zmobilizowania motorniczych, aby po prostu stosowali się do wszystkich zasad, które mają w instrukcji pracownika ruchu – tłumaczy zasadność stosowania naklejek rzecznik Tramwajów Warszawskich, Michał Powałka.
Rozwiązanie wywołało jednak zdecydowany protest motorniczych. - Są durne, żenujące, kompletnie bzdurne – uważają. Są też tacy, którzy obawiają się, że anonimowe zgłoszenia mogą zamienić się w pomówienia.
Zadaniem Dariusza Moczulskiego z "Sierpnia
Jak zapewnia Powałka, chodzi jedynie o dobro pasażerów, a sami motorniczowie też nic nie stracą. - To jest tylko sygnał, więc na podstawie sygnału nie może być ukarany motorniczy. Może być ukarany tylko na podstawie skargi – uspokaja rzecznik Tramwajów Warszawskich.
Motorniczowie sygnalizują również, że naklejki ograniczają im widoczność. Jak twierdzą, kierujący nie widzą drzwi i dochodzi do niebezpiecznych sytuacji.
- Decyzje i miejsce o rozmiarze tych nalepek podjęliśmy po licznych analizach, więc uważamy ten zarzut za bezzasadny – ucina Michał Powałka.
Autor: (źródło: Łukasz Wieczorek, mdaw, TVN Warszawa, 01.03.2010)