Ostatnia awaria tramwaju Pesa w Warszawie sparaliżowała o poranku ruch z Pragi na Ochotę. Pasażerowie byli zirytowani, bo to nie pierwsza awaria pojazdów. Miasto tymczasem zamówiło prawie 200 kolejnych takich składów.
Zablokowana została jedna z osi tramwaju, więc Służby techniczne musiały podnieść wagon, żeby postawić go na wózek, co trwało prawie godzinę.
Częste awarie paraliżujące komunikację w czasie natężenia ruchu podają w wątpliwość zasadność zakupu takich składów. Tym bardziej, że stolica zamówiła właśnie 186 takich wagonów. Na razie do stolicy dotarło 15 z nich, ale pierwsze PESY pojawiły się dwa lata temu. W tym czasie awarii było więcej. Jak twierdzą motorniczowie, nowe tramwaje miały wiele usterek, gdyż to jedne z najtańszych składów na rynku.
- Można było je porównywać z tymi, które mają wyższą cenę i tamte na pewno byłyby lepsze, ale kupuje się to, na co nas stać i miasto - mówi Krystyna Goszczyńska z ze związku zawodowego Sierpień 80 w Tramwajach Warszawskich.
Narzekania motorniczych dotyczą głównie psującej się elektroniki. Tramwaje Warszawskie nie widzą jednak powodów do niepokoju. - Każdy sprzęt elektroniczny, ma to do siebie, że się psuje. To są rzadkie usterki, ale jak się pojawiają to są widoczne - powiedział Michał Powałka, rzecznik Tramwajów Warszawskich.
PESY psują się średnio osiem razy na 100 tys. kilometrów. To mniej, niż wagony starszego typu.
Autor: (źródło: Łukasz Wieczorek, mjc, roody, 07.09.2009)