Marymont jest jedyną stacja warszawskiego metra, na której nie działa nowy system informacji pasażerskiej. To jeden z najruchliwszych przystanków stołecznej kolejki.
Na marymonckiej stacji elektroniczna tablica z informacją o czasie odjazdu pociągu wisi tylko na górnym poziomie, przy toaletach. Na peronie ich brak. Takie tablice to płaskie ekrany odliczające, za ile przyjedzie następny pociąg. Są to elektroniczni następcy bezużytecznych wyświetlaczy pokazujących, ile czasu minęło od odjazdu ostatniego pociągu.
Ja przyznaje Metro Warszawskie, Marymont to jedyna spośród 21 stacji, na której na peronach brakuje wyświetlaczy nowego systemu informacji pasażerskiej. Jest to jednak o tyle uciążliwe, że z tego podziemnego przystanku przy ruchliwej Trasie AK korzysta w wakacje ponad 20 tys. osób dziennie (to szósta najbardziej oblegana stacja na całej pierwszej linii).
Pracownicy Metra Warszawskiego tłumaczą braki ważnych dla pasażerów informacji w istotnym komunikacyjnie miejscu. – Planowaliśmy je tam zamontować, ale okazało się to za drogie. Stacja ma odkrytą półantresolę zamiast sufitu, więc pojawił się problem z montażem tablic. Na tej stacji jest też duży kłopot z doprowadzeniem instalacji sterującej do środka peronu – mówi rzecznik Metra Warszawskiego Krzysztof Malawko.
– Absolutnie się z tym nie zgadzam. Nie ma żadnych przeciwwskazań dla systemu informacji pasażerskiej na Marymoncie. Każdy problem techniczny da się rozwiązać. Ale nikt z Metra Warszawskiego się do mnie w tej sprawie nie zwracał – powiedział z kolei projektant stacji Zdzisław Kostrzewa.
Metro twierdzi, że montaż urządzeń na stacji Marymont wyniósłby niemal tyle, ile na wszystkich pozostałych. Z zadania się jednak nie wycofuje. – Planujemy wyposażyć tę stację w przyszłym roku – mówi Malawko.
Informacja pasażerska przysporzyła przewoźnikowi trochę kłopotów. Cztery stacje bielańskie – między Słodowcem i Młocinami – zostały w nią wyposażone od razu podczas budowy. Na 16 stacjach od Kabat do pl. Wilsona za 1,2 mln zł montowała je dodatkowo firma Tradex Systems, która nie dotrzymała terminów. Za opóźnienie ratusz naliczył 100 tys. zł kar umownych. Ostatecznie urządzenia odebrano od wykonawcy 13 marca, w piątek, i to o godz. 13.
Autor: (źródło: Konrad Majszyk, Życie Warszawy, 12.07.2009)