Włocławski prezydent nie dokona podziału Dworca Głównego. PKS już ponad rok czasu poszukuje organu, który podzieliłby obiekt miedzy niego a PKP.
W stolicy Kujaw koleje chcą wybudować nowy dworzec. Z kolei PKS Włocławek sp. z. o.o. chce za pomocą unijnych środków również podnieść standard użytkowanych przez siebie nieruchomości. Na przeszkodzie jednak stoi wciąż nieuregulowana sytuacja prawna obiektu. Spór w sądzie, trwający pięć lat, nie zakończył sprawy. W 1989 roku Urząd Miasta wydał decyzję, że właścicielem nieruchomości przy Okrzei są PKP. W 2004 roku decyzja została uchylona przez wojewodę. Odwołania rozstrzygano na korzyść Państwowego Przedsiębiorstwa Komunikacji Samochodowej, ale PPKS bardzo długo czekał na wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego, rozpatrującego skargę kasacyjną wniesioną przez PKP. - Ostatecznie NSA przyznał nam rację. Wyrok jest sprawiedliwy, bowiem PPKS był współinwestorem, więc powinien mieć prawo do części nieruchomości. Trudno sobie wyobrazić inną lokalizację dworca PKS. W przypadku niekorzystnego dla nas orzeczenia, musielibyśmy płacić za dzierżawę. - mówi Andrzej Stasiak, prezes włocławskiego PKS.
Rację przyznano PKS-owi, jednak okazuje się, że nie ma kto podzielić tego majątku, a od wyroku minął już rok. Najpierw włocławski przewoźnik zwrócił się do Ministerstwa Skarbu Państwa, które jednak, jako odpowiedni organ wskazało prezydenta Włocławka jako starostę grodzkiego. Ratusz jednak niedawno odmówił . - Tego typu sprawy owszem leżą w gestii starosty, ale nie w przypadku, gdy kwestia dotyczy użytkownika wieczystego, a PKP użytkuje dwie sporne działki właśnie na takich zasadach - powiedziała Monika Budzeniusz, rzecznik prezydenta Włocławka.
- Stoimy w miejscu, a czas leci. Obecnie sprawę analizuje nasz radca prawny, który stwierdzi, do kogo się zwrócić. - mówi Andrzej Stasiak, prezes włocławskiego przewoźnika.
Ta blokada jest niekorzystna dla obydwu spółek, gdyż trudno inwestować lub ściągnąć inwestora do obiektu, który ma nieuregulowaną sytuację prawną.
PKS jest zdania, że powinien otrzymać ok. 24 proc. powierzchni budynku obejmującego wykorzystywane przez niego kasy i pomieszczenia biurowe oraz plac manewrowy.
Atrakcyjne położenie sprawia, że nieruchomości i grunty są łakomym kąskiem. Póki co jednak dworzec pełni raczej rolę straszaka na pasażerów niż magnesu dla potencjalnych inwestorów.
- Chętnych do zainwestowania w dworzec nie brakuje. Nikt jednak nie wyłoży pieniędzy, nie mając pewności, że rozmawia z właścicielem obiektu. Dopóki więc nie zostanie przeprowadzony podział majątku, nie ma mowy nie tylko o postawieniu nowego budynku, ale również o kapitalnym remoncie - mówi Andrzej Nejman, zastępca dyrektora gdańskiego oddziału PKP SA Dworce Kolejowe.
Autor: (źródło: Maciej Mroczyński, Nowości, 21.07.2009)