Rząd wkrótce zajmie się projektem nowelizacji ustawy porządkującej kompetencje SOK. Efekt prac może jednak być taki, że jednostka zniknie. - Trudno na razie powiedzieć, na jakie dokładnie rozwiązania decyduje się rząd. Mają to być jednak zmiany porządkujące funkcjonowanie SOK-u - powiedział komendant Straży Ochrony Kolei SKM Bogumił Wachowiak.
SOK zajmuje się głównie kontrolą przepisów porządkowych na obszarze kolejowym, w pociągach i wszelkich pojazdach kolejowych, a także ochrona życia i zdrowia ludzi. W ramach obowiązków pracownicy straży mogą niemało. Mają prawo np. ująć osobę, która zakłóca spokój i doprowadzić ją na policję, obezwładnić ją, używając przy tym pałki służbowej, kajdanek czy też pasa służbowego. Mogą również zatrzymać do kontroli auto, które znajduje się na obszarze kolejowym i nakładać grzywny.
Podobne działania przeprowadza policja, więc w pewnym sensie służby się dublują.
- Problem pojawia się, gdy konieczna jest interwencja na terenie, który nie należy do SKM, a do Polskich Linii Kolejowych. Rozwiązaliśmy go na zasadzie wzajemnego porozumienia, ale i tak o każdej akcji na ich terenie musimy natychmiast informować PLK. Niewątpliwie jednak trzeba pewne rzeczy uporządkować - wyjaśnia komendant.
- Taniej wzmocnić tymi ludźmi policję niż budować zupełnie nowy aparat. Taniej jest stworzyć w strukturach policji formację specjalizującą się w ochronie bezpieczeństwa na szlakach kolejowych - przekonywał Adam Rapacki, wiceszef MSWiA.
Nie wiadomo czy zmiany zwiększą liczbę funkcjonariuszy, których obecnie na trójmiejskich trasach Szybkiej Kolei Miejskiej jest zaledwie czterdziestu. - To zdecydowanie za mało - przyznaje Bogumił Wachowiak.
Nie wiadomo też kto miały ich opłacić. Funkcjonariuszom SOK płaci PKP, a pracownikom pilnującym porządku w SKM i SKM sp. z o.o. Jeżeli przeszli by do policji to zapłacą podatnicy.
- Nie wiem co na ten projekt powie minister finansów - powiedział Rapacki.
Autor: (źródło: Mak, trojmiasto.pl, 18.05.2009)