Korzystający ze stołecznego metra pasażerowie skarżą się na duży zaduch w nowych rosyjskich wagonach. W celu skontrolowania wentylacji z kursowania wycofano jeden wagon.
– Jechałem ze stacji Wawrzyszew do Centrum. Ten pociąg z „buźką” to masakra. Zwykle w metrze zimny ciąg powietrza urywa głowę. Tutaj odwrotnie: panowała straszna duchota. Pasażerowie kpili, że to przyducha z Zalewu Zegrzyńskiego – relacjonuje pan Julian Górski.
Zmęczeni taką podróżą ludzie dzwonili z uwagami także na infolinię Metra Warszawskiego. Źródłem kłopotów jest pięć pociągów, czyli 30 wagonów, kupionych w zakładach Wagonmasz Sankt Petersburgu za 27 mln dolarów.
Przepływ powietrza w starych wagonach odbywał się przez otwory w suficie. Nowe miały mieć nowoczesną wentylację, ale właśnie ona zawiodła.
– W czwartek jeden z tych pociągów zostanie w stacji technicznej na Kabatach. Krok po kroku sprawdzimy wydajność wentylacji. Jeśli pociągi nie spełniają wymaganych parametrów, wezwiemy producenta do usunięcia awarii, bo nowe wagony są na gwarancji. – mówi rzecznik Metra Warszawskiego Krzysztof Malawko.
Jak twierdził rosyjski producent, ich wentylacja jest w stanie wymienić w wagonie 6,5 tys. metrów sześc. powietrza na godzinę. Np. dla pociągów francuskiego Alstom-Konstal ten parametr wynosi „tylko” 5,9 tys. metrów sześc. W praktyce lepsze jednak okazały się francuskie pociągi (albo stare rosyjskie).
Do nowych rosyjskich składów w upały lepiej więc nie wsiadać. Łatwo je poznać, bo z zewnątrz różnią się od starych ścianą przednią podobną do uśmiechniętej „buźki”.
Nie jest też dobrze w tramwajach. Na 710 wagonów tylko 15 niskopodłogowców PESY zostało wyposażonych w klimatyzację.
Autor: (źródło: Konrad Majszyk, Życie Warszawy, 15.07.2009)