Kasy biletowe z dworców we Wrocławiu Zgorzelcu, Obornikach Śląskich czy Węglińcu zaczną powoli znikać. Wynika to ze sporu o pieniądze między kolejowymi spółkami. Spółka PKP Przewozy Regionalne od stycznia nie płaci za wynajem w około 1000 okienek w całej Polsce. Do marca nie zapłaciła za nie ok. 8 mln zł w skali kraju. Pieniądze miały wpłynąć do innej spółki kolejowej - PKP SA., ale nie wpłynęły, toteż postanowiła ona wypowiedzieć umowę dłużnikowi.
- Dotyczy to Wrocławia i wszystkich dużych dworców w Polsce - informuje Piotr Olszewski, rzecznik PKP Przewozy Regionalne.
Firma nie wywiązuje się z należności ponieważ jej własna kasa przechodzi kryzys. Ostatnie 6 miesięcy to brak wpływów od samorządów wojewódzkich, w tym od samorządu dolnośląskiego.
W swoim budżecie zarząd województwa już w grudniu miał zapisane dla PKP Przewozy Regionalne 58 mln zł dotacji. Jednak środki zostały przelane dopiero pod koniec ubiegłego tygodnia. Zbigniew Szczygieł, marszałek, odpowiadający za transport w regionie, nie czuje się winny tej zwłoki. - Tak długo dochodziliśmy do porozumienia między koleją a samorządem - wyjaśnia Szczygieł.
Skutek będzie taki, że na Dworcu Głównym we Wrocławiu mogą zostać zamknięte trzy kasy, a możliwe, że w regionie będzie jeszcze gorzej, bo na mniejszych dworcach mogą zniknąć zupełnie, i to niedługo bo w lipcu. PKP Przewozy Regionalne same wypowiedziały umowy dzierżawy.
Teraz muszą zostać przeprowadzone analizy czy wynajmowanie pomieszczeń na małych dworcach jest opłacalne i potrzebne pasażerom. Możliwe, że kolejarze dojdą do wniosku, iż korzystniejszy finansowo jest scenariusz, aby mieszkańcy małych miejscowości kupowali bilety zawsze u konduktora.
Autor: (źródło: Magdalena Kozioł, Gazeta Wrocławska, 12.05.2009)