Stolica będzie mieć umundurowanych kontrolerów. Przepisy w sprawie ubioru pracowników ZTM-u obowiązywać zaczną od przyszłego nowego roku, toteż ponad ćwierćwieczny wizerunek „kanarów” odejdzie do lamusa.
Dzięki zmianom w wyglądzie kontrolerów warszawiacy mają zobaczyć, iż ci czuwają. – Pasażer, który zobaczy z daleka kontrolera, od razu skasuje bilet. To nam się opłaci Windykacja należności (czyli kar od złapanych gapowiczów) jest długotrwała i kosztowna - – przekonuje dyrektor Zarządu Transportu Miejskiego Leszek Ruta.
Na razie nie wiadomo jak będą wyglądać uniformy, ale pojawiają się opinie, żeby w ramach oszczędności była to tylko czapka o jakimś charakterystycznym wyglądzie. Mundury mają jednak większe grono zwolenników.
– Ludzie będą nas szarpać na przystankach, bić. W zeszłym roku pobito już kilku kolegów – dodają. - mówią anonimowo pracownicy.
Za przesadzone uważa te obawy prezes Klubu Miłośników Komunikacji Miejskiej Robert Czapiński. – Kierowcy i motorniczowie też jeżdżą w mundurach i nikt na nich nie napada. W wielu miastach w Europie kontrolerzy chodzą w mundurach i nikt nie twierdzi, że mogłoby być inaczej. – twierdzi.
Razem ze zmianami w ubiorze mają iść te w kadrach. Rozważa się zwolnienia tzw. PKB-owców, czyli pracowników Pomocniczej Kontroli Biletowej, którzy mają te same uprawnienia, lecz nie mają pensji. Otrzymują ok. 30-złotową prowizję od każdego zapłaconego mandatu. Tym sposobem dorabiają m.in. studenci, jednak, jak twierdzi ZTM, rotacja wśród nich jest za duża.
Warszawski konduktor miał swoje miejsce do początków lat 70-tych w każdym pojeździe. To oni właśnie sprzedawali bilety. Nosili w czapki z żółtymi otokami, co prawdopodobnie powołało do życia określenie „kanar”. Konduktorów zastąpiono pojawiającymi się od czasu do czasu kontrolerami w 1972 r.
Aktualnie bilety sprawdza 160 osób, i tylko połowa z nich jest pracownikami etatowymi.
Autor: (źródło: mz, TVN Warszawa, 02.06.2009)